chciałabym Wam dziś przedstawić recenzję maski do włosów, której od jakiegoś czasu używam a po którą sięgnęłam całkiem przypadkiem. Po przetestowaniu różnych popularnych masek do włosów traciłam powoli nadzieję na to, że istnieje coś, co może doprowadzić moje suche, zniszczone farbowaniem włosy, do ładu. Skuszona niską ceną i recenzjami na wizażu postanowiłam wypróbować maseczkę do włosów polskiej firmy Joanna z serii Joanna Naturia –nawilżającą z miodem i cytryną do włosów suchych i zniszczonych.
Co mówi o niej producent?
Jest to maseczka nawilżająca, która została opracowana specjalnie z myślą o skutecznej pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Zawiera starannie dobrane składniki naturalne, które działają odżywczo i nawilżająco.
Miód – aktywne cząsteczki miodu wnikają we włosy, odżywiają i nawilżają ich włókna
Cytryna - zawiera cenne witaminy i kwasy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów
Cytryna - zawiera cenne witaminy i kwasy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów
Co obiecuje nam producent
- Zdrowy i piękny wygląd włosów
- Włosy znacznie bardziej lśniące, miękkie i elastyczne
- Włosy łatwe do rozczesywania i układania
Moja opinia:
Maska mieści się w odkręcanym plastikowym słoiczku o pojemności 250g. Odkręca się go łatwo, a forma opakowania nie sprawia problemów podczas kąpieli. Maseczkę musimy wyjmować z opakowania ręką, ponieważ nie posiada żadnego dodatkowego dozownika. Ta forma może nie dla każdego może być wygodna, jednak plusem tego jest, że można wygodnie dozować ilość produktu. Konsystencja maski jest dość gęsta, kremowa, dzięki czemu jest ona dość wydajna, nie spływa z ręki i wygodnie nakłada się ją na włosy. Maseczka jest koloru żółtego (coś jak budyń waniliowy) i ma cudowny zapach miodowo-cytrynowo-budyniowy, który utrzymuje się na włosach po wysuszeniu, nie jest on jednak bardzo intensywny i po czasie znika. Ja nakładam ją tylko na końcówki włosów, bo to one najbardziej potrzebują odżywiania. Myślę, że nałożona na całe włosy mogłaby je obciążać. Producent zaleca aby trzymać ją na włosach „chwilę” a następnie spłukać, ja trzymam ją na włosach około 3 minut. Po spłukaniu włosy rzeczywiście łatwiej się rozczesują, są gładkie i mięciutkie. Nie zauważyłam jednak żeby były bardziej lśniące ale to może dlatego, że na końcach są dość mocno zniszczone rozjaśnianiem i trudno o blask ;) Po zaprzestaniu używania maseczki włosy pozostają dalej takie jak były - nie zauważyłam działania regenerującego na dłużej. Podsumowując: maseczka ma więcej plusów niż minusów, dlatego polecam Wam ją serdecznie do przetestowania - jest ona kolejnym dowodem na to, że nasze polskie produkty też są dobrej jakości. Pozdrawiam serdecznie. Lilo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz