wtorek, 27 marca 2012

Maska na włosach, klapki na oczach


Witajcie,
bardzo długo zbierałam się, aby napisać dla Was tą recenzję. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem tak bardzo zawiodłam się na kosmetyku, wobec którego miałam tak duże oczekiwania. Miały być cuda, miód i orzeszki. A nie wyszło zupełnie nic. Kto jest sprawcą tego Żenującego Żartu Prowadzącego? Pat&Rub...

PAT&RUB by Kinga Rusin
Maska regenerująca
kuracja dla włosów zniszczonych i przesuszonych

Co obiecuje producent?
Odżywienie, wzmocnienie, nawilżenie
100% naturalnych składników: bez składników pochodzących z ropy naftowej, silikonów, glikolu propylenowego, pegów, bez sztucznych konserwantów, zapachów, barwników.
hibiskus, bringraj, mydlnica, oczar, masło shea, olej konopny, olej żurawinowy, witaminy B3, B5, B6, C, E, proteiny pszeniczne, woda cytrynowa
Poprawia wygląd i kondycję włosów zniszczonych i przesuszonych. Sprawia, że odzyskują one blask i elastyczność, stają się jedwabiste i odżywione. Maska działa również łagodząco i regulująco na skórę głowy.
Sposób użycia: maskę należy wmasować we włosy (zwilżone lub suche) i skórę głowy przed myciem. Pozostawić na 10-20 minut. Można owinąć głowę ręcznikiem. Umyć włosy szamponem.

Moja opinia:
Mam bardzo długie, suche na końcach, szybko przetłuszczające się przy skórze głowy włosy. Mają tendencję do puszenia się (zwłaszcza pod wpływem wilgoci) i rozdwajania. Produkty do stylizacji są właściwie nieodłącznymi partnerami codziennej ich egzystencji. Z natury jestem brunetką, ale ostatnio postanowiłam rozjaśnić włosy od połowy długości (ombre). Poszukiwałam zatem czegoś do silnego ich nawilżenia i wzmocnienia. No, wypisz wymaluj to co jest napisane na opakowaniu tej "cudownej" maski. Pani w Sephorze prawie rozpłynęła się wychwalając cuda, jakie będą się działy podczas jej stosowania. Co tak na prawdę się stało?

Minusy:
- cena (!)
- mała pojemność - 225 ml na włosy przekraczające połowę długości pleców? To nie może się udać...
- żenująca wydajność (maska wystarczy na zaledwie kilka użyć, ponieważ strasznie "tępo" rozprowadza się po włosach)
- śmierdzący zapach. Ja rozumiem, że to kosmetyk naturalny. Że nie ma konserwantów i takich tam ... Ale czemu to musi tak cuchnąć? Tego nawet nie można nazwać ziołowym zapachem (ziołowo to pachną kosmetyki np. Iwostinu). To jest najzwyczajniejszy w świecie smród!
- niezidentyfikowana konsystencja. Ni to budyń, ni to kisiel, ni to galaretka, ni zbita piana. Właściwie nie wiadomo co to jest. Pewne jest tylko jedno: nie można produktu nanieść na włosy tak, aby nie narobić bagnistych plam wokół siebie.
- krótki termin przydatności. 6 miesięcy?! Przy mojej częstości kupowania kosmetyków i ich testowania to stanowczo za mało. Chociaż przy marnej wydajności da się to zrobić.
- średnio ciekawe opakowanie
- brak wpływu na kondycję włosów. Zarówno długo- jak i krótkoterminową. Jest nawet gorzej. Włosy puszą się jeszcze bardziej niż przed użyciem kosmetyku. Trudno je rozczesać, plączą się i są matowe. Sterczą we wszystkie strony i nie chcą si układać. No i śmierdzą .... Żaden szampon tego smrodu nie usunie. Brak nawilżenia, wzmocnienia. Generalnie brak słów.

Plusy:
chyba żartujesz? No ok, można szpanować drogą maską przed koleżankami (dopóki nie będą chciały jej powąchać).

Cena: ok. 80 zł.

A miało być tak pięknie...

Miałam mieć włosy jak Pani Kinga, a jest gorzej niż było. Próbujecie na własną odpowiedzialność, bo ja już na to dziadostwo nawet nie spojrzę. Próbowałam używać tej maski na wszystkie znane mi sposoby. I regularnie i z odstępami czasu. Trzymaną długo i krótko. Efekt jest zawsze taki sam - opłakany.
Panią w Sephorze będę od tej pory omijała szerokim łukiem i nie uwierzę w ani jedno jej słowo. I że niby ten produkt otrzymał nagrodę "Best Beauty Buys 2010"?! Ktoś robi z ludzi idiotów ... Grunt to dać złudzenie ekskluzywności, a i tak ktoś się na to nabierze. Ja już na pewno nie.